Cześć! Od czego tu dzisiaj zacząć? Tyle się dzieje… Jeżeli czytaliście wcześniejszy wpis, to wiecie już, że tytuł mojego bloga nie jest przypadkowy – inspiracją była potrzeba i chęć zmian w życiu. Wiele udało mi się już zrobić, ale wiem, że to dopiero początek drogi. A jest ona trudna i z przeszkodami – i jedną z nich są wymówki. To one najczęściej sprawiają, że nie udaje nam się wytrwać w postanowieniu.
Od zawsze pragnąłem, aby sport był istotną częścią mojego życia. Z zazdrością oglądałem maratończyków, piłkarzy na boisku czy nawet zwykłych ludzi biegających w parku. I wcale nie chodziło o poprawę kondycji fizycznej czy kwestie zdrowotne – wiedziałem, że sport to przede wszystkim wielka frajda. Jeżeli dodać do tego wizję, że każdego dnia można przebiec o kilka metrów więcej, przepłynąć kolejny basen, czy wykonać jeszcze jedną pompkę – historia robi się wspaniała. Każdego dnia jesteś w stanie pokonać samego siebie i stać się realnie lepszym. Żadne inne zajęcie nie daje tak szybkich i pozytywnych efektów.
Tak na prawdę już kilka razy zaczynałem swoje przygody ze sportem, jednak za każdym razem kończyły się one podobnie szybko. Działo się tak przez brak odpowiedniego planu – wkraczały wymówki i wszystko się sypało. Lenistwo zwyciężało! Żaden system motywacyjny nie pomagał, popełniałem ciągle te same błędy. Wiedziałem, że muszę zmienić podejście i przeanalizować wszystkie problemy i wymówki, jakie mogę napotkać i jakie jest w stanie wykreować mój umysł. Tak, bo to właśnie umysł jest największą przeszkodą w zmianie naszych przyzwyczajeń.